MECHANIZM ZNIECZULENIA OD UZALEŻNIENIA – MECHANIZMY PSYCHOLOGICZNE NIEŚWIADOMYMI KAJDANAMI NASZEJ EGZYSTENCJI. CZ.4.
|Wprawdzie jeszcze na tym etapie nie miałem pojęcia o mechanizmie iluzji i zaprzeczania. Tak naprawdę na tym etapie nie miałem pojęcia o żadnych mechanizmach psychologicznych. Jednak wiedziałem, że już nie raz mówiłem sobie, że już nigdy nie zapiję. Jednak cały czas wymykało mi się to z pod kontroli.

PSYCHOTERAPIA PRACĄ ZE ŚWIADOMOŚCIĄ
Na początku z pewną niepewnością a potem zacząłem podchodzić do terapii jak do nowego, rozwojowego, życiowego, doświadczenia. I to było bardzo dobre podejście, ponieważ z zaangażowaniem ją ukończyłem. Kontynuowałem jeszcze terapię zapobiegania nawrotom picia. Tak naprawdę każda z nich wniosła w moje życie wiele wiedzy i doświadczenia. To był przełom, teraz jestem innym człowiekiem. Była to dobra baza do wejścia w obszary psychologii, dowiedziałem się, że tkwimy w różnego rodzaju mechanizmach, nawykach, uwarunkowaniach, i każde z nich ma swoją przyczynę. A kiedyś myślałem, że to wszystko jest mną i że mam nad wszystkim kontrolę. Teraz się z tego śmieję i bawię się tym.
Dla mnie zaczęła się tu przygoda z rozwojem osobistym i duchowym. Nie poprzestałem na terapii, zgłębiam zakamarki umysłu oraz duchowości i dobrze mi z tym. Cały czas nad sobą pracuję, nawet teksty które dla was pisze, to przecież taka auto terapia a przy okazji być może komuś pomoże. Myślę, że warto dzielić się swoim doświadczeniami. Wiem, że tego tasiemca nie wiele osób przeczyta, jednak jeśli przebrnąłeś, wiedz, że ten tekst był przeznaczony z jakiegoś powodu dla ciebie. Już pewnie wiesz z jakiego.
Podsumowując, Ego to wygodny twór, tworzy strefy komfortu, które często działają wyniszczająco na nasz organizm, i tak pomimo tego, kurczowo się ich trzyma. Spróbuj się z nim zapoznać, dowiesz się jaki to leń. Dopóki nie przejmiesz nad nim kontroli, nie masz szans na szczęśliwe życie, umysł będzie wynajdował problemy ponieważ jest mistrzem w ich wyszukiwaniu i rozwiązywaniu, a może tak bez końca. Jedynie w skrajnych przypadkach jak już przegnie wycisza się i ucieka w kąt, wtedy doznajemy przebłysków świadomości.
Tak naprawdę terapia jest tylko pierwszym etapem w kierunku szczęśliwego życia, pomaga uwolnić się z sideł alkoholu. Jednak brak dalszej pracy ze swoją świadomością może powodować, że utkwimy w pewnej niemocy trzeźwości i poczuciu braku sensu. Wielu też zamyka się w poczuciu utraty czegoś co dawało im szybkie wytchnienie. Sama nazwa suchy alkoholik jest bardzo wymowna. Bądź twierdzenie, że alkoholikiem jest się przez całe życie.
Osobiście się z tym nie zgadzam. To tak jakbyśmy stanęli w miejscu, i już nic nie mogli zrobić, bo wszędzie czai się zagrożenie. Oczywiście jest w tym trochę racji, bo po co igrać z lwem, lepiej zachować dystans. Ale tylko na pewnym etapie. Jeśli podejmiesz dalszą pracę nad sobą zrozumiesz, że lwa można oswoić. Uwolnisz się od pozornej niemocy suchego alkoholizmu, zrobisz krok na przód. Niestety większość tkwi w suchym alkoholizmie, często wręcz to celebruje. Nie krytykuję tego, rozumiem też, że każdy ma swoją drogę zrozumienia. Terapia AA na tym etapie nie ma nic więcej do zaoferowania. Dlatego często ludzie popadają w inne uzależnienia, szukają substytutu wcześniejszej zależności. Uzależniają się np. od jedzenia, sportu, religii. I zapewne jest to znacznie zdrowsze od poprzedniej zależności. Jednak do wolności jeszcze daleka droga.
Nie podejmując nad sobą dalszej pracy psychoterapeutycznej, przy pierwszym niepowodzeniu jesteśmy narażeni na zapicie. Dlatego uważam, że pewien rozdział trzeba zamknąć, ponieważ można w nim ugrzęznąć i do końca żywota się z nim borykać żyjąc w nieustannym zagrożeniu. A przecież nie o to chodzi. Lepiej przestać być trzeźwym alkoholikiem i podążyć dalej ku życiu w trzeźwości i wolności.
Osobiście myślę, że takie podejście z czasem przejdzie do lamusa. Po części spowodowane jest to tym, że alkoholizm w naszej kulturze spychany jest na margines jako temat tabu, o czym wcześniej pisałem. Wielu to tabu już przełamuje. Co tylko dodaje im skrzydeł, do tego jest uwalniające. Porównał bym to do remisji choroby, coś na zasadzie zatrzymania objawów. Jeśli ktoś chce w tym tkwić to jego wola, jednak możesz wyzdrowieć i jako zdrowy człowiek, nie musisz być trzeźwym alkoholikiem. Tak jak, np. wychodząc z raka nie jesteś do końca życia Rakowcem. Możesz być zdrową, szczęśliwą pełną życia istotą. Reszta to tylko doświadczenie przeszłości, które cię tylko uwzniośli i doda sił.
Tekst jest tylko wycinkiem całości mojego doświadczenia. Jednak nie jest moim celem przytłaczanie cię moją perspektywą. Każdy ma swoją drogę zrozumienia i każdy potrzebuje odpowiednią ilość czasu. Jednak warto podejmować próby nawet takie, które kończą się fiaskiem. Po prostu nie warto marnować tego i następnego wcielenia na sprawy związane z alkoholem. Uważam, że już nadszedł czas aby wskoczyć na następny level. Właśnie po to by się przebudzić z iluzji matriksa i zacząć zmieniać świat.
Kocham Siebie! A TY! Kochasz Siebie?
Koniec a może początek. Raffi
Jeśli chcesz, możesz dać wyraz swojej wdzięczności stawiając nam kawę.❤

Ps. Tekst powstał na bazie moich doświadczeń i zainteresowań z nimi związanych. U mnie to działa. Jednak każdy podąża swoją drogą. Weź co ci leży a co nie leży po prostu zostaw. Potem zmieniaj siebie, by zmienić świat. Wszelkie zagadnienia psychologiczne, które zostały przeze mnie użyte w tekście, są moją interpretacją wiedzy zdobytej w trakcie psychoterapii oraz wiedzy książkowej z godnie z moimi obecnymi zainteresowaniami i doświadczeniami.
Niewielu ludzi tak uważa jak Ty. Ja jestem tego samego zdania dlatego nie chcę uczęszczać na mitingi NA, ponieważ ja to wszystko już przerabiałam na terapii, którą przeszłam i która bardzo mi pomogła. Teraz chcę iść do przodu i spełniać swoje marzenia i pragnienia, bo wiem, że mam wpływ na swoje życie i jak je ukształtuje takie ono będzie. Nie chcę rozmawiać o tym co czułam zażywając itp. Dzisiaj już wiem, że potrafię żyć i robić wszystko lepiej bez narkotyków i alkoholu. Czuję się wolnym człowiekiem, a jedyni z którymi chciałabym rozmawiać o przeszłości to moi najbliżsi, którzy mnie kochają, rozumieją i wspierają każdego dnia. Takue jest moje zdanie i myślę, że masz bardzo podobne do mojego. Nie czuję się już osobą uzależnioną. Pozdrawiam
Potwierdzam całość artykułów na własnym doświadczeniu.
Szczególnie istotnie wybrzmiała dla mnie ta sprawa nie zatrzymywania się w „suchym alkoholizmie”. Spotkałem wiele osób niepijących od wielu lat, którzy wciąż chodzili na AA a ich motywem przewodnim życia był alkohol jako ostateczne zło z którym oni zostali wyznaczeni walczyć.
Tak to już jest, we wszystkim można ugrzęznąć, nazwał bym to zamrożeniem. Jednak taki stan raczej niewiele ma wspólnego z pełnią życia. Rozwijaj się Bratku, życie jest piękne, trzeba tylko nauczyć się nim bawić.
Dzięki za Twoja odpowiedź myślę że jestem na podobnym etapie jak i ty-rozumiem że liczy się człowiek i jego wibracje-emocje,intencje itp i w gruncie rzeczy alkohol jest tylko substancją ,którą można różnorodnie zastosować.Zupełnie tak samo jak pietruszkę,którą też można się odurzyć zatruć lub też zwyczajnie użyć jako przyprawę do zupy jednak uważam że skoro kiedyś poprzez alkohol dokonywałem bardzo głębokich degradacji swojego organizmu- tracąc kontrolę zarówno na poziomie fizycznym jak energetycznym gdzie różne byty astralne niesprzyjające mi mogły pobierać moją energię na zasadzie strachu to chyba moje ciało na obydwu tych poziomach ma jakąś pamięć tego i zdaję się że mimo wszystko po spożyciu nadal mógł bym przyciągać to dalej do siebie -destrukcję, no chyba że jestem już całkowicie wolny i to co było to już nie jest…
Jak się sprawa ma do dalszego spożywania alkoholu-czy sobie na to pozwalasz a jeśli tak to w jakich ilościach i okolicznościach?
Już nie mam potrzeby spożywania alkoholu, totalnie jest mi to obojętne. Zmieniłem styl życia, nie sposób świadomie spożywać coś co miało tak znaczący wpływ na moje dzieciństwo, młodość, znaczną część mojego życia. Upajam się swoją trzeźwością i jest mi z tym naprawdę fajnie. Nie jest też tak, że powiedzmy brzydzę się alkoholem. Zdarzają się sytuacje w których skosztuję trochę, np. regionalnego browaru, takiego prosto z kadzi, ale w ramach degustacji a nie chęci regulacji emocji i robię to w pełni świadomie i spontanicznie. Po prostu dla odczucia smaku piwa robionego z pasją, ostatnio (Bieszczadzki Ursa Major). Oczywiście wielu pomyśli, że w takiej sytuacji igram z lwem. Jednak etap zapijania mam już za sobą.