FORMA ZWYNATURZENIA, KTÓRĄ NAZWAŁBYM WŁADZĄ.

Paleta barw pomiędzy czernią a bielą, z której wyłania się wcześniej niedostrzegalny, skutecznie wypierany obraz, którego wcześniej nie chciałem dostrzec. Zamazany, poprzecierany, jakby połączony ze strzępek porozdzieranego materiału. Obraz w którym tli się lęk połączony z odwagą, uległość połączona z agresją, miłość połączona z nienawiścią, potrzeba harmonii połączona z potrzebą drapieżności. Jakby wszystkie te przeciwności mogły połączyć się, zintegrować tylko w stanie wojny.

Pamiętam jak oglądałem materiały historyczne dotyczące np. II wojny światowej. Zawsze ulegałem wrażeniu niesamowitej bariery czasowej, dotyczącej tych wydarzeń. Takie zamierzchłe czasy, które można by traktować jako lekcję w rozwoju ludzkości. Nigdy nie potrafiłem tych czarno białych projekcji przełożyć na obraz kolorowy. Zdjęcia wydawały się tak odległe, jakby z zupełnie innego wymiaru. Naloty, czołgi, okopy, zasieki. Kto się broni, a kto atakuje? Nie pasowała mi narracja agresora, okupanta. Niewiele mogłem z tego zrozumieć. Wcale nie potrafiłem sobie poukładać tego w głowie. Jak można zmotywować człowieka do najazdu na sąsiedni kraj? Kraj, w którym jeszcze nie tak dawno budowały się sąsiedzkie relacje, by nazajutrz urządzić krwawą rzeź, w imię wyższego celu, biznesowego wpływu czy ekspansji terenu. Pogmatwanie z poplątaniem. Teraz jestem bardziej dojrzałem człowiekiem, patrzę na te relacje w zupełnie innej perspektywie.

Już wiem, że wojny prowadzi się w białych rękawiczkach a polegają one na obronie bądź ekspansji wpływów biznesowych na mapie globu. Niestety nie dostrzegam w tej grze miejsca na element człowieczeństwa. Jest to forma z wynaturzenia, forma którą nazwałbym władzą. Cała reszta to tylko efekt manipulacji, dokładnie poskładanego aparatu wojennego.

Przecież, żeby stworzyć aktywnego żołnierza, trzeba go dobrze nastraszyć, zmuszając go do działania, bądź dobrze zmanipulować, by szedł w bój z dumą wyrytą na czole.

Należałoby: 

Po pierwsze –  przełączyć go do trybu przetrwania. Czyli, trzeba zabrać mu prawo decydowania o własnym losie pod groźbą utraty życia. Jedyny wybór to walcz albo giń. Wtedy masz szansę na przetrwanie i jeszcze możesz wyjść z tego z twarzą.

Po drugie – zaszczepić w nim bohaterstwo, pod groźbą utraty godności i honoru, bo przecież lepszy martwy bohater niż żywy tchórz – obywatel, ot Patriotyzm pełną gębą.

Po trzecie – taki człek musi mieć poczucie misji, że czyni coś w imię lepszego jutra a konkretnie należy wmówić mu, że reagując atakiem tak naprawdę broni siebie i swej rodziny przed potencjalnym zagrożeniem. Każdy z nich stał się marionetką w rękach władzy. Oczywiście zdarzają się też fanatycy danej racji, ale o nich w tym tekście nie będę pisał.

Jak widać, zaciera  się nam granica pomiędzy atakującym a broniącym. Można by rzec, że atak jest obroną. Masło maślane, resztę już zrobi za nas, nasze Ego. Wygląda na to, że nikt nie atakuje, strony sporu czegoś bronią. Chyba jedynie zaszczepionych iluzji o wolności i niepodległości a już na pewno racji, szkoda tylko, że nie swojej. W myśl postawy honorowej, obywatel poświęca się narażając swoje życie za ojczyznę a tak naprawdę jedyne co może się w nim tlić to chęć przetrwania, bądź przeżycia jeszcze jednej chwili, jednego dnia w oczekiwaniu, że kiedyś ten koszmar się zakończy.

Myślałem, że wystarczy się uszczypnąć, by choć na chwilę doświadczyć uczucia trzeźwości, przebudzenia z koszmaru w którym uczestniczę. Szczypię się, drapię i nic się nie dzieje. Uczestniczę w wojnie, niestety już nie czarno – białej a takiej realnej pokolorowanej. Tak naprawdę zdałem sobie sprawę, że uczestniczyłem w niej od zarania mojego życia. Wystarczy spojrzeć na rzecz globalnie i w przestrzeni czasu, wtedy można dostrzec, że wojna toczy się nieprzerwanie, proces trwa, ponieważ wielu powierników globalnej władzy ma swoją perspektywę prowadzenia polityki, swoją rację, którą uznał za jedyną słuszną. Wiadomo jak to z racją bywa, każda ze stron ma swoją i każda jest słuszna i jedyna. Jednak nic więcej o polityce, nie mam o niej pojęcia. Przejdźmy do ludzkich relacji, emocji, uczuć, które aktualnie nam towarzyszą.

W prawdzie konflikt toczy się poza granicami naszego kraju. Zapewne dlatego, że u naszych sąsiadów, pobudza znacznie naszą czujność. Jednak uważam, że nie jest istotne czy wojna toczy się na krańcu naszego obszaru, czy też 1000, 2000 kilometrów dalej, czy po drugiej stronie globu. Każda dotyczy nas tak samo, ponieważ jest zbrodnią przeciwko ludzkości, zadawaną przez ludzi. Władza człowiekowi wilkiem od zarania dziejów.

Ofiary chorej ambicji politycznej.

Kochane Matki, Babki. Kochane dzieciątka, żegnane przez Ojców, Dziadków, opiekunów rodziny. Wysyłane na zachodnią granice swojego państwa, ku nieznanej bezpiecznej strefie. Osamotnione, przerażone kobiety, często ciężarne, z dzieciątkami na rękach, zdane na łut losu.  Podróż do „bezpiecznej przestrzeni” do Polski. Nie znając języka, nie wiedząc do kąt trafią, mogą mieć jedynie nadzieje, że wszystko skończy się dobrze. Co czuje mąż, żegnając swoją ukochaną rodzinę? Co może czuć  żona, odjeżdżając, zostawiając swoje dotychczasowe życie? Zastawiając męża, którego może już nie zobaczyć. Życie, które z dnia na dzień rozproszyło się jak pył pod wpływem powiewu wiatru. Mogę tylko mniemać, zapewne myślą o tym, że to tylko chwila, że zaraz ten koszmar się skończy. Żyją nadzieją. Mam to szczęście, nie doświadczyłem jeszcze takiej sytuacji, nie muszę dokonywać wyborów narzuconych mi z góry. Jednak staram się analizować swoje uczucia, by współczuć z całego serca, wszystkim istotą wmanipulowanym w tą chorą sytuację.

Szacunek, Miłość, Akceptacja.

Co możemy zrobić, żeby było lepiej. Należało by wyjść z systemu dualnego. Skończyć z nienawiścią, potępieniem, krytyką, w ten sposób zasilamy negatywną energią system, który potępiamy, a który sami jako ludzkość tworzymy. Takie uczucia nigdy nic dobrego nie stworzyły. Oczywiście mamy do nich prawo. Mamy prawo się zezłościć, wściec, przestraszyć… Jednak świadomie zauważajmy to w sobie, by ich nie pielęgnować, aby nie kontynuować życia z takimi uczuciami. Świadomie transformujmy je na uczucia wyższe, budujmy przyszłość na Miłości, Szacunku, Akceptacji, Wdzięczności, Empatii. Tylko tak możemy tworzyć lepsze pokolenia. Mamy wpływ, podejmujmy samodzielne decyzje, by nie dopuścić do tego aby decyzje były nam narzucone z góry, kiedy już zostaniemy pozbawieni wyboru.

Kochani czytelnicy, zapewne większość z was już miała do czynienia z uchodźcami ze strefy wojny. Te osoby są bardzo zagubione, ciężko ogarnąć im sytuację w której się znalazły. Nie sypiają w nocy, cały czas myślą, że lada chwila wrócą do swoich domów, że ich życie z powrotem będzie kompletne. Czują się niezręcznie będąc na czyjejś łasce, z nieśmiałością przyjmują pomoc, jednak z ogromną wdzięcznością. W bezpośredniej relacji dajmy im wsparcie, miłość, akceptację i opiekę. Pozwólmy poczuć im, że są w przyjemnej przestrzeni, tak aby mogły się łatwiej zaadoptować.

Z Mocą Empatii. Raffi.

Podaj dalej!
Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *