ŚCIEŻKI ROZWOJU W CELU PODNIESIENIA WIBRACJI. JAK OSIĄGNĄĆ DUCHOWĄ DOJRZAŁOŚĆ W TRUDNEJ PRZESTRZENI ŻYCIOWEJ. POSZUKIWANIE BOSKOŚCI.
|Wszystkie nasze rozterki, trudności, żale, złości, wynikają z naszej ludzkiej umiejętności snucia opowieści i ich interpretacji, składających się na nasze relacje. Chociaż często powodują ból i udrękę, bez nich nie bylibyśmy w stanie nazywać się Ludźmi. Tak naprawdę nie bylibyśmy w stanie nazwać niczego. Czasem są trudne do zniesienia, w rezultacie wszystkie należą do nas, my je tworzymy, bez nas by nie istniały. Mamy niesamowity dar snucia naszej życiowej historii. Może wykrzyczmy ją wspólnie w oparciu o Miłość, Rozkwit, Radość i wdzięczność. Niech nasze opowieści należą do nas, panujmy nad tym, by nie stać się ich własnością.
Kiedyś dużo myślałem a niewiele czułem. Teraz prawie że odwrotnie, mniej staram się brać na rozum. Rozum płata figle, analizuje, ocenia, szuka potwierdzeń. Nie mniej jednak bez wiedzy i życiowych doświadczeń nie można dojść do mądrości. Pojęcie Boskości ciężko mi ubrać w słowa. Boskość jest subtelnym uczuciem, dostępnym dla każdego, jednak tak często niezauważalnym.
W moim życiu był czas, kiedy nie wiele czułem, poza bezsilnością, żalem, złością. Wtedy nawet nie umiałem tych uczuć nazwać, teraz już tak. Kiedyś po prostu nimi byłem. Podążałem utartymi ścieżkami, które jeszcze bardziej mi doskwierały. Czułem się winny i szukałem winnych trudnej sytuacji w której się znajdowałem, w tym często obwiniałem Boga jakkolwiek go wtedy postrzegałem.
Teraz jestem w procesie swojej zmiany, w trakcie odprogramowywania się z narzuconych mi postaw, które teraz postrzegam jako swojego rodzaju wynaturzenie, oddalenie, odcięcie, czy zamrożenie. Czyli pewnego rodzaju odwróceniem, czy zaburzeniem naturalnych praw, równowagi, poszanowania, symbiozy, jedności i Miłości. Te prawa mogę nazwać Boskimi. Tak mówi rozum. Jeśli ubiorę w słowa moje uczucia, to powiem, że Bóg jest wszechświatem, przestrzenią w której funkcjonuję i którą jestem zarazem. A Boskim materialnym przejawem jest cud życia, który otacza mnie w nieskończonych odsłonach. Tak czuję, być może słowa te po kimś powtarzam, nie mniej jednak te bardzo ze mną współgrają.
Często w odosobnieniu przechadzam się po lesie, zaglądam tam, po to by pozbyć się mentalnych śmieci. Mam kilka takich miejsc, które nazywam swoimi miejscami, po prostu dobrze się w nich czuję. W pięknych okolicznościach przyrody, korzystając z ładnej pogody zasiadam w takim miejscu aby wyciszyć myśli. Wystarczy pobyć ze sobą chwilę, wyciszyć się, posłuchać muzyki. Dla mnie najpiękniejszej, bo granej dźwiękami przyrody a koordynowanej batutą Boskiego Wszechświata. Cudu wszechżycia o którym wcześniej wspomniałem. W takich momentach przychodzi do mnie uczucie – Jedności, całości, połączenia, rozpuszczenia. Uczucie szczęścia, błogostanu. Doświadczenie i zrozumienie życia, roślin, zwierząt, naszej planety, całego wszechświata jako spójnej całości. Teraz wiem, że im lepszą mam relację, kontakt ze samym sobą, to tak jak bym odzyskiwał swoje Boskie połączenie. Powoli odzyskuję, czucie, świadomość. Być może odzyskam jeszcze utraconą pełnię życia. Zapewne właśnie ta droga, to poszukiwanie już jest Boskością samą w sobie. To mi się podoba. Wyrażam wdzięczność.
Według mnie ani religijność ani wiara nie ma się ni jak do duchowości, która zawiera się w prostocie, w której to właśnie człowiek może znaleźć swoją Boskość. Za bardzo wszystko komplikujemy, dlatego stajemy się mniej szczęśliwi. Do tego nagminna manipulacja i podatność na nią wynikająca z braku wiedzy. Proces który ciągnie się od dawien dawna, zmieniają się tylko okoliczności. A człowiek jakby stał cały czas w miejscu. Z jakiegoś powodu coś w nas szwankuje, jakiś element naszego człowieczeństwa, naszej pierwotności, potrzeby drapieżności oraz rządzy władzy. Przyczyną naszego ludzkiego niedostatku może być garstka ludzi, która za wszelką cenę chce utrzymać nas w ryzach. Podporządkowując sobie nas jako społeczną masę. W moim mniemaniu wspomniana garstka ludzi jest jak choroba do której jako ludzkość i jednostki sami się przyczyniamy. Ulegając egzystencjalnym pokusą, oferowanym w formie chwili cielesnej przyjemności, za cenę naszego mentalnego zniewolenia. Powoli ulegamy chorobie, popadając w cielesną i duchową degradację.
„Dla ludu religia jest prawdą, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna.”
– Seneka Młodszy
Stawiając na szali rzeczywistości nasz mentalny rozkwit, nasze uwolnienie. Niewątpliwie najpierw musimy uwolnić się z pod jarzma naszych w prawdzie nieskończonych ale skutecznie ograniczanych, źle zaprogramowanych umysłów, a do tego potrzebna jest nam wiedza. Nic prostszego, należy uczyć się od ludzi wiedzących. Tutaj już każdy musi podążyć własną ścieżką rozwoju, na której nie raz nie dwa, popadnie w życiowe turbulencje, zakamarki, które nieustannie wskazywać będą na jego własne cienie. Potrzebna jest życiowa uważność, by bacznie przyglądać się sobie i swoim reakcją. Aby dodać co nieco do szali rozkwitu wspólnej rzeczywistości, musisz najpierw przechylić szalę swojego wewnętrznego zniewolenia.
Droga nie jest łatwa i tym lepiej, bo im dłuższa i wyboista tym bardziej stajemy się doświadczeni, tym lepiej możemy osiągnąć prawdziwą mądrość. Idąc tą drogą spoglądaj na siebie i na swoje cienie, stań się swoim przewodnikiem. Pozbądź się oczekiwań wobec otoczenia, oczekiwania tworzą nieustanne rozczarowania. Będąc w opozycji do otoczenia, napełniając się niezadowoleniem wobec ludzkości, zasilasz tylko niskie wibracje, odciągając uwagę od swoich cieni. Jeśli chcesz osiągnąć pełnię życia, prędzej czy później, musisz je zintegrować. Stań się nieustanną zmianą na drodze ku nieskończonej miłości. Bądź cierpliwy, napełniaj się spokojem.
Bynajmniej, masz prawo wyrażać swoje niezadowolenie, niezrozumienie, złość i frustracje. Przecież one też świadczą o twoim człowieczeństwie. Wtedy świadomie wykrzycz, wypisz, wyskacz, wytańcz, wyśpiewaj, wybiegaj… te wszystkie emocje. Nie blokuj ich w sobie by się kumulowały. Mogą stać się urazą, bolesną zadrą, która będzie ranić Twoje serce. Potem przytul się do siebie i ukochaj z całego serca, jakbyś przytulał najukochańsze maleńkie dziecko, które po latach tęsknoty może na powrót spojrzeć ci głęboko w oczy. Stańcie się jednością. Przebacz.
„To że na nic nie mamy wpływu wcale mnie nie pociesza. Czasem sobie myślę, że to co się dzieje i co nastąpi w przyszłości jest potrzebne dla zdecydowanej większości populacji. To do mnie przemawia. Rasa ludzka jest beznadziejna, źle kieruje swoim rozwojem, a jednak po coś wybrałam sobie takie życie wśród ludzi których nie rozumiem. Staram się myśleć, że ja tu nie pasuje, ale inni ludzie , masa ludzi potrzebuje wojen, konfliktów, bo bardzo nisko wibrują, tzn. tworzą emocje= energie o bardzo niskich częstotliwościach. Bo to jest na tej planecie najprostsze. Te emocje pochodzą z naszego wymiaru i dopóki ludzkość nie przekroczy masy krytycznej ludzi o wyższych wibracjach to nadal ludzie będą się zabijać z niskich pobudek. Nie chcę mówić że jestem jakaś wyjątkowa, ale wysoka wrażliwość i ta świadomość pozwalają mi przekazywać dalej te mało popularne tezy”.
– Moja nieznajoma.
Życie. Jestem tylko momentem, przejawem, błyskiem. Jak się z tym odnieść do wieczności? Czy jestem wiecznością? Wysłuchałem kiedyś kazania księdza. Opowiadał o tym, że aby osiągnąć życie wieczne, musimy stosować się do pewnych zasad. Pomyślałem sobie, że powstaje tu zaprzeczenie wieczności. Skoro mogę zacząć życie wieczne, to znaczy, że wieczność nie może być wiecznością. Skoro może się zacząć, to może się też skończyć. Tak jak nieskończoność nie może mieć początku, tak i wieczność nie mogła by być wiecznością kiedyś się zaczynając. Zatem nie muszę osiągać życia wiecznego ponieważ wiecznością jestem. Ksiądz chyba gadał głupoty. Ale to przecież tylko słowa, interpretacje. Sam poskładaj swoje.
Nasz umysł jako narzędzie naszych funkcji życiowych pracuje tak jak mu wskażemy. Niestety nie wiedząc o tym jesteśmy poddani wpływom z zewnątrz. Programowani według ustalonej nisko-wibracyjnej normy, którą jako masa społeczna nieświadomie uznaliśmy za swoją, utożsamiliśmy się z nią, stając się chodzącymi niedojrzałymi emocjonalnie neurotykami. Usychamy jakby rośliny pozbawione wody.
Idąc w kierunku równowagi emocjonalnej, wchodzimy na drogę osobistego oraz duchowego rozwoju. Stawiamy na szali naszą zdobytą już reputację. Zmieniając swoje wibracje zaczynamy zachowywać się inaczej, robić wiele rzeczy zupełnie na odwrót. Dla otoczenia stajemy się dziwni, podejrzani. Jest to cena za odzyskanie naszej autonomii, za zrzucenie jarzma utartej normalności. Być może na początku pomyślisz, że wiele musisz poświęcić, po czasie zrozumiesz, że poświęciłeś jedynie iluzje w jakiej od lat byłeś ukształtowany, którą sam pielęgnowałeś, kurczowo się jej trzymając. Być może myślałeś, że nic poza nią nie istnieje. W rezultacie nic nie stracisz, a możesz uzyskać wolność, która jest jedną z najwyższych wibracji. Nazwał bym ją najwyższą relacją ze samym sobą, będącą Boską relacją z wszechświatem. Cała reszta zostaje tylko cennym doświadczeniem.
Dziękuję moim koleżankom, kolegom, rozmówcom, mentorom, autorom książek za wiedzę z której mogę czerpać. Dziękuję życiu za inspiracje do rozwoju, do refleksji oraz dziękuję sobie za determinacje na wyjątkowej życiowej drodze, ku doświadczaniu Boskości. Wyrażam wdzięczność Matce Ziemi i Ojcu Wszechświatowi.🙏
Kocham Cię. Raffi.
Jeśli chcesz, możesz dać wyraz swojej wdzięczności stawiając nam kawę.❤